Wiosna z pickerem

Doświadczenie wędkarskie to jest coś czego szczęśliwie nie da się kupić. Gdyby było inaczej pewnie nie tylko ja nie wziął bym wędki do ręki. To właśnie odkrywanie szeroko pojętego wędkarstwa ma tę magiczną moc, że już u progu stycznia snujemy plany na nowy sezon i wyczekujemy pierwszej wyprawy. Już w styczniu obiecujemy sobie, że nad wodą będziemy częściej, że będziemy cierpliwsi, skuteczniejsi, że oto rozpoczynamy sezon życia. Jednak Ci co mają już kilka wiosen z wędką za sobą wiedzą jak kapryśna potrafi być. W marcu powrót o kiju nie jest niczym odosobnionym nawet wśród wędkarzy o wieloletnim stażu. Ja w swojej karierze wędkarskiej miałem ich naprawdę dużo i właśnie dzięki nim na przestrzeni lat zyskałem wiedzę, którą chciałbym się podzielić. Na wstępie ostrzegam, że materiału jest sporo więc jeśli się szybko nudzisz już teraz możesz śmiało przejść do oceny i komentowania tekstu
 

Kiedy rozpoczyna się sezon wędkarski? – to pytanie, którego nie cierpię ale należy je zadać samemu sobie by czerpać prawdziwą przyjemność z wędkowania. Odpowiedzi jest tyle ile wędkarzy. Znam sumiarzy co rozpoczynają sezon w czerwcu, większość niedzielnych wędkarzy rozpoczyna pierwszego maja ale są przecież tacy zapaleńcy co kończą z soplami w nosie 31 grudnia i rozpoczynają z tymi samymi soplami 1 stycznia. Ja sezon wędkarski zwykle rozpoczynam z lekkim gruntem na dużych rzekach. Zauważyłem, że co roku rozpoczynam go wcześniej i już od kilku lat marzec, to miesiąc, w którym regularnie zaczynam łowić interesujące mnie ryby. Przyjmijmy więc roboczo, że mój sezon startuje właśnie w miesiącu marcu, który to, przynajmniej na papierze, rozpoczyna wiosnę.



Karaś z małej rzeki



Marzec – Jest to miesiąc kiedy woda jest jeszcze zimna i ryby żerują dość chimerycznie. Jak więc skutecznie zacząć sezon w marcu? Po pierwsze trzeba wytypować łowisko, przynętę ale przede wszystkim gatunki ryb. Mój marzec to miesiąc płoci i karasia srebrzystego, oczywiście trafiają się także klenie, jazie czy leszcze ale o nich więcej w kolejnych miesiącach. Jeśli zima była obfita w śnieg a marzec rozpoczyna się ciepło to mamy jak w banku, że poziom w rzekach będzie podniesiony. Wiele miejscówek dostępnych latem będzie poza naszym zasięgiem. Ale to dobrze gdyż tam łowić nie będziemy. Wszystkie gazety, portale wędkarskie i cały Internet brzmią jednym tonem niczym Bogurodzica na Jasnej Górze, że oto należy szukać miejsc płytkich, lepiej nagrzanych, o leniwszym uciągu, zakola, ujścia rzek, przy brzegu gdzie zaczyna kiełkować trawa i inna roślinność. Czy to prawda? Tak, to święta prawda. Czemu więc mając tą wiedzę tylu wędkarzy wraca wiosną o kiju? To proste, po pierwsze teoria sobie a praktyka sobie a po drugie takich miejsc w rzekach jest pełno a tylko nieliczne kryją w sobie ryby. Informacja, że ryb należy szukać przy brzegu jest prawdziwa ale przecież każda rzeka ma ich dwa i ciągną się od jej źródła do samego ujścia a zakoli z płytszą wodą też jest mnóstwo. Musimy szukać i właśnie to szukanie zdecyduje czy wrócimy pełni satysfakcji czy po prostu o kiju. Moimi marcowymi bankówkami są wszelkiego rodzaju ujścia mniejszych rzek i przede wszystkim ujścia starorzeczy do dużej rzeki. Ponieważ stan wody jest podniesiony ta zdaje się w dopływach stać lub nawet lekko się cofa. Takie zjawisko jest częste przy wspomnianych starorzeczach, do których wdziera się woda z rzeki. Tutaj faktycznie życie w wodzie budzi się najszybciej. Woda jest relatywnie ciepła, uciąg mały, budzi się roślinność, pojawia się dostępność pokarmu i pojawiają się ryby. Ja wiosną nie nęcę łowiska a raczej szukam ruchu na wodzie. Gdzie oczkuje drobnica, gdzie zdradza się okoń lub szczupak kończący tarło. Nęcenie ryby to często strata czasu bo jeśli będziemy nęcić w złym miejscu to wrócimy o kiju. Przecież każdy wędkarz, który przygotował łowisko nęcąc, będzie temu miejscu wierny a to droga do porażki. Tymczasem wiosną warto łowić szukając i zmieniając miejsca aż do kontaktu z rybą. Zawsze jednak stosuję koszyczki zanętowe i te już nabijam. Chcę wytworzyć w wodzie coś w rodzaju chmurki. Uwalniająca się drobna zanęta zwabi drobne rybki a z czasem zainteresują się też te większe. Wtedy do koszyka wkładam pinkę lub białego robaka by grubszą rybę utrzymać w łowisku. Tak jak wspominałem na początku sezonu łowię głównie wszędobylskie płocie i karasie srebrzyste.

Marcowa płoć
 

 Te drugie nie często kojarzą nam się z rzeką ale ostatnie moje otwarcia sezonu to naprawdę udana zabawa z karasiami. Łowię je skutecznie z uwagi na dobór łowiska, tak jak wspomniałem, ustawiam się w sąsiedztwie lub u samego ujścia starorzeczy. Dobór sprzętu opiszę bardzo zdawkowo rzucając kilka ogólników bo nie chcę Was zanudzić ilością treści. Może innym razem napiszę o sprzęcie więcej. Tak więc, ja łowię delikatnym feederem. Świetnie sprawdzają się pickery. Łowię naprawdę lekko. CW wędki to 15 – 30 g. Rzadko ciężej. Raz, że im delikatniej tym skuteczniej a dwa, że łowię w lekkim uciągu i nie ma potrzeby przeciążać zestawu. Gdyby ktoś pytał czy plecionka czy żyłka to dodam, że od dwóch sezonów na jeden kołowrotek nawijam żyłkę a na drugi plecionkę. Liczba brań podobna.


Kwiecień – W kwietniu coraz częściej trafiają się duże leszcze, jazie i klenie i teraz o nich zdań kilka. 

Na takie leszcze nie trzeba czekać do lata

Jaź z nizinnej rzeczki

Oczywiście karasie i płocie są w natarciu ale ja szukam nowych gatunków i wrażeń. Miejscówki są często te same chociaż w kwietniu chcąc łowić właśnie klenie, jazie czy też leszcze przerzucam zestawy nieco bliżej nurtu. Oczywiście nie oznacza, że łowię w głównym korycie. To mnie nie interesuje aż do lata. Niemniej dobrze, jeśli obok naszego wypłycenia, zakola czy też ujścia innego cieku do rzeki, jest jakaś rynienka z odrobinę szybszym uciągiem. Zestawy rzucam blisko kantu na skraj rynny ale nie w samą rynnę gdyż wciąż łowię lekko i chcę uniknąć znoszenia zestawu. Leszcz w kwietniu już rozpoczyna przygotowania do tarła i właśnie z dołów, głęboczek i rynien wymyka się na płytsze wody gdzie za chwilę odbędzie burzliwe tarło. Przed samym tarłem potrafi mocno żerować i jeśli trafimy na jego trasy możemy cieszyć się wieloma łopatami. Kluczem jest oczywiście wyczucie czasu i niezbędna cisza. Leszcz nieźle bierze nawet podczas tarła ale mimo tego, że RAPR nie zakazuje połowu to etyka wędkarska już owszem. Gdy trafię kilka sztuk z wysypką tarłową wiem, że czas się przerzucić na jazie i klenie. Z uwagi na podobne środowisko bytowania wciąż w postaci przyłowu trafi się leszcz ale to przecież wędkarstwo. Nie zdarza się to często ponieważ trącego się leszcza zlokalizuje niemal każdy wędkarz więc wystarczy się odsunąć i dać im odrobinę dyskrecji w chwili miłosnego uniesienia. Na płyciznach wciąż intensywnie żeruje płoć i karaś, do których dołączają krąpie i liny. Tak, liny w rzece to nie przypadek bo łowiłem je i w Wiśle i w Bugu i to dość często. Im bliżej nurtu tym większa szansa na klenia, jazia czy dorodną płoć. Wciąż łowię delikatnie, tym samym sprzętem. Może stosuję odrobinę większe haki i nr 8 nie jest przesadą. W kwietniu zaczynam lekko podnęcać łowisko niewielką ilością kukurydzy, siekanych robaków lub białego robaka. To powoduje, że po kilku holach wciąż jest szansa na kolejne brania. Inaczej brania szybko ustają i ryba się odsuwa. Takie są uroki łowienia na płytkich wodach i trzeba przeciwdziałać. Na haku tylko robaki: biały, czerwony, pinka.

Płoć na pinkę


Maj - w maju często przerzucam się całkowicie na spinning ale łowienie na grunt także może dostarczyć wielu emocji. Bierze już niemal każda ryba i to dość intensywnie. Jeśli woda zaczyna opadać lub już opadła to szukamy rynien i głęboczek. Za główkami, przerwanym opaskami itd. Kluczem jest odpowiednie nęcenie. Jeśli ryba jest w łowisku prędzej czy później skusimy ją do brania. Leszcz po tarle schodzi w głębsze rynny i tam będzie intensywnie żerował aż do jesieni. Klenie przesuwają się w pobliże kamienistych raf i nie stronią już od silnego nurtu. 
Kleń wraca na swoją rafę
Pocieszyciel wędkarza
Jazie wybierają wszelkiego rodzaju prostki za przelewami gdzie woda nieco zwalnia i daje możliwość ukrycia. Karasie srebrzyste i liny wracają do starorzeczy. Można by rzec, że ryby wracają po wiosennej przygodzie na swoje ulubione miejsca gdzie spędzą letnie miesiące. Maj to miesiąc gdy zaczynam łowić nieco głębiej i nieco ciężej. Pickery zazwyczaj zastępuję feederami. Łowisko zwykle przygotowuję odpowiednim nęceniem. Chcę po prostu sięgnąć po prawdziwe okazy. Mając na uwadze powyższe, myślę, że skutecznie rozpoczniecie sezon z pickerem w ręku. Dla mnie ostatnie wiosny wędkarskie były bardzo hojne o czym świadczą dodane fotografie. 

Jeden poranek nad Bugiem

Tymczasem życzę nam Wszystkim aby nadchodzący sezon był spełnieniem wędkarskich planów, celów a także najniedorzeczniejszych marzeń. Pamiętajcie tylko by nad wodę zawsze zabrać zdrowy rozsądek. Ten jak nic innego potrafi otworzyć wodę…

Komentarze