Jak złowić bolenia

Typowanie poprzez obserwację  

Siedział i patrzył w wodę z uwagą jak gdyby spodziewał się czegoś spektakularnego. Z takim spokojem i wytrwałością jak nieraz umysłowo chory patrzy w twór swojej wyobraźni. W twór, którego nikt inny nie widzi i nie pojmuje. Mijały minuty a obserwator wciąż badał mąconą nurtem płaszczyznę wielkiej rzeki. Siedział dość wygodnie na jednej z kamienistych główek porośniętej wysoką i soczyście zieloną trawą, podziwiając do życia budzący się dzień. Jako, że był to z zamiłowania wędkarz dziwił fakt, że nie miał przy sobie wędki. 


Mgła dokoła zaczynała opadać i coraz szczodrzej odkrywała człowiekowi piękno nadwiślańskiego krajobrazu. Słońce nieśmiało rzucało pierwsze promienie na warkocz szumiącej wody, pokonującej kamienistą tamę. Okolica przybierała coraz bardziej wyraziste barwy, skutecznie kołysząc do snu nietoperze i sowy, które już nie dawały znaku życia. Budziła natomiast miłośników słonecznego światła. Mewy rozpoczęły pierwsze patrole upatrując zdobyczy po drugiej stronie lustra wody.  Bociany kręciły koła nad okolicą szukając wśród mokradeł i łąk swojej stołówki. Przyroda w swym naturalnym cyklu zmieniała kolorystykę, aktorów i całe oblicze nadwiślańskiego spektaklu. Tylko obserwator jakby wyłączony z gry siedział niezmiennie z twarzą zwróconą ku rzece.

rekordowy boleń
rekordowy boleń

Tam gdzie zaraz uderzy boleń

Na pewno spodziewał się jakiegoś wydarzenia. Tylko jakiego? Jaki był cel tej tajemniczej obserwacji? Przecież ciągnęła się ona już kilka godzin. Trwał z takim spokojem i pewnością na twarzy, że tylko głupiec mógł sądzić iż nie doczeka się swego.  Pierwszy raz ciszę przerwał potężny atak wielkiego bolenia. Drobne ukleje w popłochu wyskoczyły nad lustro wody a za nimi z dzikim impetem torpeda wprawiła w lot tysiące srebrnych kropelek wody. Człowiek poruszony zajściem uśmiechnął się i szepnął sam do siebie.
- wiedziałem, że tu jadasz.
Po czym znów przyjął wygodną pozycję i kontynuował obserwację. Co jakiś czas w różnych miejscach bolenie siekły drobnicę a człowiek oglądając tą coraz bardziej intensywną wyżerkę regularnie wracał wzrokiem w miejsce pierwszego ataku. Był to skraj warkocza i nurtu wstecznego gdzie woda nieustannie wirowała jakby napędzana „Franią”(stary model pralki o walcowym kształcie). W tym właśnie miejscu drobnica gromadziła się w stadko znajdując wytchnienie przed rwącą wodą warkocza. Nic wiec dziwnego, że ten skrawek wody cieszył się szczególną uwaga oglądacza. Wtem po raz drugi kilkukilogramowe cielsko bolenia zrobiło kocioł rozpędzając świeżo uformowane stadko drobnicy. Człowiek znów się uśmiechnął potwierdzając swoje przewidywania.

Boleń lubi wracać na swoje stołówki

- Ty tu będziesz wracać jeszcze wiele razy tej doby prawda? - zadał retoryczne pytanie nie czekając na odpowiedź  i z wolna oddalił się na wschód od koryta rzeki.
Kolejnego dnia niemal ze szwajcarską precyzją jeśli chodzi o godzinę obserwator pojawił się na tej samej główce, wśród tej samej zielonej trawy. Usiadł wygodnie i rozpoczął obserwację. Dzień był niczym kopią poprzedniego. Najpierw ucichły sowy, potem nietoperze ustąpiły miejsca mewom i błoga cisza trwała aż do  pierwszego pobicia rapy. Wtedy obserwator jak to miał w zwyczaju, szepnął do siebie.
- Zaraz nakryję do stołu, czekaj cierpliwie.
Rozłożył swój kij spinningowy a na końcu żyłki powiesił boleniowego woblerka. W tej samej, siedzącej pozycji, skryty za wybujałą kępą trawy, posłał pierwszy zręczny rzut. Następnie kolejny i kolejny. Bolenie coraz odważniej musztrowały narybek robiąc przy tym niezwykle dużo hałasu a ich zakres żerowania był jak okiem sięgnąć czyli dość mało precyzyjny. Rzuty przechodziły w dziesiątki rzutów a człowiek wykonywał je z taką samą pewnością i spokojem jak podczas wczorajszej obserwacji. Każdy rzut trafiał mniej więcej w jeden punkt a przynęta prowadzona była tym samym torem tak aby przeciąć wczoraj wypatrzony punkt. 

boleniowa miejscówka
boleniowa miejscówka

Łowcy boleni

Na sąsiedniej główce rozłożyło się dwóch młodych spinningistów i już na początku narobili wiele hałasu nie mogąc ukryć oczarowania żerującymi boleniami. Obserwator kontynuował dzieło przyglądając się chłopcom uczącym cierpliwego wędkarstwa. Uczącym, bo to ich wędkarstwo cierpliwe jeszcze nie było. Tam gdzie pojawił się atak bolenia tam uparcie pogromcy posyłali przynętę. Taka zabawa w ganianego trwała naprawdę długo a sąsiedzi nie mogli pojąć czemu ryby ignorują ich wabiki.
Człowiek obserwujący ich zmagania jednym okiem baczył na formułujące się stadko w miejscu wirującej wody. On doskonale wiedział jak złowić dużego bolenia. Właśnie w to miejsce prowadził przynętę. Gdy tylko ta dotarła na sam środek „Frani” Nastąpiło niesamowicie spektakularne uderzenie. Boleń zerwał się do ucieczki. Wędkarz stanął na równe nogi i podjął wyzwanie. Rapa silnym odjazdem znalazła się kilka metrów dalej w wartkim warkoczu. Jakby naśmiewając się z wędkarza pozostawała w jednym miejscu długi czas. Siła ryby połączona z siłą prącego nurtu wybiła z głowy człowiekowi siłowy hol.
- tak jak wymyśliłem gdzie Ci podać „papu” tak wymyślę jak Cię stamtąd wydostać - pomyślał.
Rozpoczęło się pompowanie, które nie dawało wymiernego efektu prze kilka chwil aż do czasu gdy zniecierpliwiony przeciwnik ruszył z nurtem rzeki.
- Tylko na to czekałem - skwitował człowiek.
Wiedział bowiem, że woda wraz z rybą zatoczy szeroki łuk i odda swój cenny skarb wprost w ręce  łowcy. Kolejne minuty potwierdziły wysnute przypuszczenia. Boleń prowadzony warkoczem wpadła we wsteczny nurt i wylądował  tuż obok wędkarza.
- Mam cię srebrna torpedo - mruczał z zadowolenia triumfator ekscytującej potyczki. 

Wędkarstwo z Pasją

To będzie rekordowy Boleń

Człowiek podbierając rybę spostrzegł, że ma kibiców w postaci spinningistów z sąsiedniej główki. Koledzy bacznie obserwowali poczynania wędkarza nie komentując ani słowem. Po podebraniu nastąpiła ceremonia prezentacji okazu i ku zdziwieniu kibicom ryba odzyskała wolność. Na oczach chłopców rysowało się niebywałe zmieszanie. Chcieli coś powiedzieć ale nie wiedzieli jak zacząć. To niezręczne milczenie przerwał tajemniczy obserwator mówiąc.
- Boleń nie jest smaczny a pięknie walczy podczas holu. Należała mu się wolność nieprawdaż?
- Należała - chłopcy oznajmili jednocześnie.
- Jak myślicie miał 80 cm?
- O na pewno miał!
- To dobrze bo mój rekord to 75cm.
- Jak złowić bolenia? My rzucaliśmy za nimi wiele dni i nic a przecież widać jak się chlapią.
- Łowiąc bolenie należy pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze boleń nie może widzieć wędkarza a po drugie istotniejsze, to przynęta nie może ganiać za boleniem tylko musi czekać tam gdzie boleń zaraz uderzy. - Pouczył obserwator, mając na myśli niecierpliwą ganiankę chłopców sprzed kilkudziesięciu minut. Chłopcy nie do końca wiedzieli jak mają przewidzieć gdzie pojawi się boleń ale już bez pytań oddalili się na swoją główkę. Natomiast szczęśliwy, tajemniczy człowiek udał się w tą samą stronę co wczoraj rozprawiając w myślach o całym zajściu.



 

Komentarze