Bardzo długo, nie potrafiliśmy dobrać się z Grubym do dużych wiślanych sandaczy. Nie mniej, ambicja i pasja do wędkarstwa pchała nas naprzód. Szukaliśmy nowych, wiślanych miejsc, następnie nowych rzek a także skutecznych metod i technik łowienia. Ponadto, zbieraliśmy wiedzę teoretyczną o łowieniu sandaczy i weryfikowaliśmy nad wodą. Od kilku sezonów sandaczowe wody stanęły dla nas otworem i dorodne smoki zaczęły się meldować w podbieraku. Z każdym kolejnym rokiem notowaliśmy coraz lepsze wyniki. Ubiegła jesień a także tegoroczne lato to kolejne sandaczowe rekordy. Poniżej chciałbym przedstawić kilka tajników, które przyczyniły się do naszego sukcesu. Chociaż wiele sandaczy łowimy ostatnio na spinning, skupię się na tej najskuteczniejszej metodzie czyli łowieniu sandaczy na trupka.
Żeby podejść do tematu z praktycznego punktu widzenia, posłużę się dwoma okresami w roku kiedy łowimy najwięcej sandaczy. Pierwszy, trudny jeśli w ogóle mowa o łowieniu drapieżników, to letnia niżówka. Drugi jak się pewnie słusznie domyślacie to końcówka sezonu wędkarskiego - późna jesień. Dodatkowo dla urozmaicenia, letnią niżówkę omówimy sobie na przykładzie kilkudniowych wypadów nad Bug natomiast późną jesień przerobimy na przykładzie ostatniego sezonu nad Wisłą
Rekordowy sandacz i szczęśliwy łowca |
Letnia niżówka i sandacze z Bugu na trupka
Generalnie nie jest to najlepszy okres na łowienie mętnookich ale wyniki, szczególnie z tego sezonu, pokazały, że martwa rybka może nam dać naprawdę wielkie sandacze. Od dziesięciu lat, Team WZP, w każde wakacje rusza na kilkudniowy wypad nad Bug. Przez te dziesięć lat to około 40 noclegów z aktywnym łowieniem na różnych odcinkach tej pięknej i dzikiej rzeki. Nic więc dziwnego, że wypracowaliśmy metodę, która naprawdę działa.
Typowanie sandaczowej stołówki
Łowienie na trupka będzie od nas wymagało prawidłowo wytypowanej miejscówki. O ile, podczas kilkudniowej wyprawy, spinningiem możemy pieczołowicie obłowić kilka kilometrów rzeki o tyle metoda gruntowa to raczej łowienie stacjonarne. Szczególnie wówczas, jeśli mowa o wędkowaniu w pobliżu rozbitego obozu noclegowego. Ponieważ w lecie sandacze łowi się głównie nocą, gdyż w gorące dni nie są szczególnie aktywne, to wybór złej miejscówki przekreśla skuteczne połowy przynajmniej w obrębie jednej nocki. Fajnie jeśli mamy więcej nocy do dyspozycji ale wtedy musimy liczyć się z przenoszeniem całego obozu. Właśnie dlatego wybór miejsca jest tak kluczowy.
Sandacze na trupka łowiliśmy tylko na tych wypadach gdy rozbiliśmy się od strony zewnętrznego łuku rzeki, lub na prostce z klifem. Chodzi o to by główna rynna biegła przy „naszym” brzegu. Wówczas z dużym prawdopodobieństwem rzeka, stopniowo wypłyca się w stronę przeciwległego brzegu. Sandacze w letnie dni trzymają się głębokich dołków i rynien. Może się więc okazać, że nie będzie ich w pobliżu w ciągu dnia, ale to nawet dobry znak. Wieczorem, uaktywni się u mętnookiego zmysł rzecznego wilka. Wyruszy z jamy i zacznie patrolować okolicę przemieszczając się rynnami na swoje stołówki. Następnie rankiem zacznie tymi samymi rynnami kierować się ku swojej kryjówce. Szczególnie te duże sandacze trzymają się takiej reguły a wynika to z ich wieloletnich przyzwyczajeń i doświadczeń łowieckich. Więc zarówno wieczorem i rankiem obławiamy środek rynny (nie środek rzeki) w miejscu gdzie woda może zwalniać. Ponieważ rynna biegnie blisko nas to staramy się trupka „ustawiać” za zwalonymi drzewami czy osuniętymi darniami traw z podmywanego brzegu. Szczęśliwie, takich miejsc na zewnętrznych łukach nie brakuje. Im ciemniej tym sandacze zaczynają zapuszczać się na płytsze wody. W naszym przypadku, będą się kierować w stronę osi rzeki i dalej w stronę przeciwnego brzegu. Tam woda płynie znacznie wolniej i tym samym gromadzi się drobnica. Łowienie z brzegu od strony rynny ma dwie zalety. W dzień łowimy przy zwalonych drzewach w głównym nurcie i możemy uniknąć zaczepów a w nocy zaczynamy łowić na otwartej płytszej wodzie gdzie ryba jest znacznie bardziej ostrożna. Dlatego łowienie na większym zasięgu może okazać się kluczowe. Dokładnie taką teorię potwierdził nasz ostatni wypad na d Bug, w sierpniu tego roku. Wiktor wykręcił swój PB wyciągając prawdziwego smoka (rybę wyjazdu) po 23:00 godzinie obławiając blat. Zestaw posłał na wypłycenie sąsiadujące z rynną. Widać, że sandacze o tej godzinie już odważniej opuszczały głęboczki i zaczęły stołować się na płytszej wodzie na gromadzących się w stada uklejach. Natomiast Gruby podobnego sandacza skusił do brania późnym rankiem (10:30) tuż przy brzegu, w głębokiej rynnie. To dlatego, że sandacze już skończyły żerować na płyciźnie i kierowały się do swoich kryjówek. Oczywiście nie jest to pewnik, że sandacze zawsze będą się zachowywać wg opisanego schematu i należy się spodziewać odstępstw. Sandacz jest tak tajemniczą rybą, że będzie nas zaskakiwał a to przecież jest pięknem naszej pasji.
Sandacz na trupka |
Sandaczowa stołówka i późna jesień nad Wisłą
Na Wiśle sandacze na trupka łowimy skutecznie od kilku sezonów. Ten ostatni dał szczególne efekty i nie przesadzę pisząc, że złowiliśmy kilkadziesiąt sztuk przyzwoitych smoków. Ryby nie były rekordowe ale każdy sandacz cieszy wędkarza. Było to przynajmniej kilka krótkich wypadów gdzie rozpoczynaliśmy od łowienia uklei około godziny 15:00 by o godzinie 16:00 być już gotowym do zasadniczej części wypadu. Kończyliśmy zwykle 2 godziny po zachodzie czyli koło 20:00.
Sandaczowe miejsca na Wiśle
Jeśli chodzi o wybór miejsca na łowienie późną jesienią to chciałbym się podeprzeć doświadczeniami znad Wisły z ostatnich sezonów. Szukamy głębokich dołów gdzieś przy kamienistych opaskach, na tak zwanych oknach. Gdzieś gdzie woda ma minimalny uciąg albo wręcz nie płynie. Idealnie jak w sąsiedztwie głębokiego dołu znajduje się jakaś przykosa z piaszczystym, żwirowym blatem. Bardzo dobrze jeśli w tych miejscach w sezonie letnim bierze duży leszcz. To już prawie gwarant sukcesu. Nie wiem dlaczego tak się dzieje ale tam gdzie są duże leszcze zazwyczaj są też duże sandacze. Kamieniste główki, opaski też dobrze wróżą. Jesienią dzień jest krótki i raczej pochmurny. Słońce operuje nisko a sandacz jest aktywny niemal cały dzień. Oczywiście jeśli w ogóle jest aktywny. Będziemy mieli okresy gdzie nie będzie żerował przez dwa dni albo odpali się na półtorej godziny. Zasada jest jednak taka, że w ciągu dnia łowimy je najgłębiej jak się da. Na dnie dołka lub rynny a im bliżej zmierzchu przesuwamy się z trupkami w kierunku przykosy i dalej na blaty i wypłycenia. W ubiegłym sezonie sandacze dostawały łowieckiego amoku w chwili gdy słońce zbliżało się do horyzontu. Łowiliśmy kilka a nawet kilkanaście sztuk przyzwoitych okazów na jeden wypad. To był szalony okres gdzie wystarczała jedna wędka na wędkarza i nie można było narzekać na nudę. Ryby brały około półtorej godziny i rozpływały się po płyciznach. Warunek był taki by łowić na spadku pomiędzy głębokim dołkiem a płytszym blatem. Gdzieś u podstawy przykosy. Później też można było liczyć na pojedyncze brania ale trzeba było kombinować i szukać ryb. Wniosek jest prosty. Sandacze w dzień trzymały się głębokich kryjówek i jeśli trafiliśmy z martwą rybką pod nos to można było liczyć na branie. Wieczorem się odpalały i mocno żerowały w obrębie „naszego dołka” duża liczba ryb na małej przestrzeni gwarantowała częste brania. Następnie sandacze rozpływały się po okolicy i nocą trzeba było ich szukać na blatach. Ta zasada naprawdę nam dawała świetne wyniki i myślimy je jeszcze poprawić w tym sezonie. Być może w tym temacie zostanie zorganizowany specjalny event dla chętnych.
Sandacz na ukleję |
Sprzęt i przynęty na sandaczowe łowy
Jakie trupki na sandacza.
Znów podejdziemy do tematu z praktycznego punktu widzenia. Wprawdzie teoria mówi, że świetne są babki czy inne ryby operujące przy dnie. Jeśli jednak chcesz łowić sandacze na martwą rybkę, pozyskaną z łowiska, to możesz się nie doczekać tej wspaniałej babki. Dlatego odpowiedź jest prosta. Ukleja! Brak okresów ochronnych, limitów etc. Wszędobylska i prosta w pozyskaniu. Smukła, wygodna w zbrojeniu i jest podstawowym daniem w sandaczowym menu. Te aspekty wystarczą żeby nie wyważać otwartych drzwi. Wystarczy złowić odpowiedni zapas uklei, uśmiercić w humanitarny sposób i zabezpieczyć.
Zestaw gruntowy na sandacza, montowanie trupka.
Generalnie nie lubię pisać o sprzęcie więc gdyby ktoś potrzebował szczegółów, porad w wyborze konkretnej wędki czy kołowrotka, to warto skontaktować się z Grubym (Jakub Woś). Nie mniej, pokrótce opiszę jak montujemy zestaw. Wędka gruntowa, kołowrotek, plecionka i ołów denny. Pod ciężarkiem agrafka z krętlikiem i przypon. Przypon montujemy do agrafki tak aby łatwo się zapinał i odpinał. Hak nr 1 wiążemy do przyponu. Przypon z jednej strony ma hak a z drugiej pętelkę, którą zapinamy do agrafki. Zanim jednak przypniemy to przy pomocy igły, drucika, wiertełka czy nawet patyczka przekładamy przypon od strony pętelki przez pyszczek trupka i wyjmujemy odbytem. Następnie przesuwamy trupka w stronę haka tak żeby łopatka wraz z trzonkiem haka schowały się w pysku. Kolanko haka zabezpieczy skutecznie przesuwanie się trupka dalej i nie pozwoli na to by nam spadał podczas zarzutu. Ta forma montażu jest bardzo skuteczna i wygodna od strony praktycznej. Po pierwsze istnieje bardzo małe ryzyko że trupek nam spadnie podczas zarzutu, sandacz nie ściągnie z haka a po trzecie martwa rybka nie amortyzuje zacięcia co w przypadku dużych sandaczy może mieć olbrzymie znaczenie.
No i na koniec najważniejsza porada. Żeby łowić sandacze trzeba ruszyć tyłek z domu. Nawet wówczas gdy mamy końcówkę listopada a za oknem z ukosa zacina deszcz ze śniegiem. Już niebawem się zacznie…
Złów i Wypuść |
A na odrze
OdpowiedzUsuńWitaj, Odra na wysokości Wrocławia wciąż jest bardzo zasobna w Sandacza. Znajomi łowią go z dużym powodzeniem. Odpada jednak łowienie na trupka ponieważ rzeka jest objęta zasadą no kill. Chyba, że masz zabezpieczony zapas martwych rybek:) Tak czy owak sandacz jest i to naprawdę piękny. Może uda mi się zrobić ze dwa wypady tej jesieni.
Usuńsuper artykuł. ja łowie na jeziorze w lubelskim. filety albo trupki.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, jakie jezioro?
UsuńWałkowane od lat wędkarstwo to jusz nie wędkarstwo tylko biznes i reklamy.Dlatego ja jusz zrezygnowałem z łowienia i napędzania kasy dziś za dużo tego na rynku żeby targać te klamoty.Szkoda na to czasu.
OdpowiedzUsuńWitaj, Masz wiele racji w tym co napisałeś. Właśnie dlatego nasze wędkarstwo jest pozbawione biznesu. To tylko pasja. Nawet tego bloga piszemy z pasji do wędkarstwa. Zauważ, że nad wodą nie jesteśmy dla samych ryb i rekordów o czym świadczą nasze wyprawy o charakterze buschcraftowym. Przyroda, odpoczynek, relaks - tym jest Wędkarstwo z Pasją. Dlatego z jedną kwestią się nie zgadzam. Na wędkarstwo w takim wydaniu nigdy nie jest szkoda czasu. To wspaniale zainwestowany czas szczególnie dziś gdy świat pędzi w przepaść...
UsuńMajki ,. Święta prawda, niema nic lepszego jak wypad na ryby ,choćby nic nie złowić ale relaks totalne wyciszenie się.
OdpowiedzUsuńDokładnie, i wtedy nie ma znaczenia czy masz sprzęt za 200 czy za 2000 zł.
UsuńWędkarstwo,przez nasz chory kraj zeszło na psy.PZW rozwaliło i okradło nasze wody do cna.A teraz jeszcze chcą się nachapać wody polskie.
OdpowiedzUsuńNie sposób się z tym nie zgodzić. PZW i gospodarka rybacka wyjałowiła nam wędkarzom wody. Co do Wód Polskich to one był są i będą. Przy czym wcześniej wydzierżawiały nasze łowiska na rzecz PZW. Jeśli teraz WP miałyby się bezpośrednio zająć naszymi rzekami i jeziorami to nic się nie zmieni. Jedyna nadzieja w tym, że pojawią się prywatne podmioty, które zechcą się zaopiekować poszczególnymi zbiornikami. Tymi podmiotami możemy być my wędkarze. Wystarczy założyć stowarzyszenie i starać się o możliwość gospodarowania określonymi łowiskami. Reorganizacja może przynieść korzyści ale tylko wtedy gdy weźmiemy sami wody w opiekę.
UsuńZnajdzie się 10 bogatych i zablokuje wędkowanie dla 500 innych wędkarzy. Już to znamy.
UsuńMiejmy nadzieję, że nie będzie tak źle chociaż już zakusy są żeby zabronić wędkarstwa. Na razie jest nas za dużo i za dużo ważną nasze składki.
UsuńSandacz to pyszna rybka rarytasik a ja bardzo lubię własno złowione rybki, i musiałbym postradać zmysły aby uganiając się ciemną i zimną jesienią za rybami potem je wypuszczać
OdpowiedzUsuńTo prawda, nie sposób, nie docenić walorów smakowych sandacza. Co zaś tyczy się jesiennych czy nawet zimowych łowów, to czerpiemy z tego wielką radość. Dlatego wypuszczanie złowionych ryb, przynajmniej w naszym przypadku, nie jest oznaką utraty zmysłów:)
UsuńJak ustawiacie hamulec kołowrotka łowiąc na trupka w rzece, wiadomo, na zaporówkach, jeziorach, może być i otwarty kabląk, ale na rzece to nie przejdzie, bo jest prąd, a sandacz jak wyczuje też duży opór to trupka może wypluć, więc jak ustawiać ten hamulec na rzece, żeby było dobrze?
OdpowiedzUsuńHamulec zostawiamy jak do holu. Warunek jest taki, że siedzimy przy samej wędce. Szczytówka pokazuje ruch to zacinamy. Rzeczne ryby są agresywniejsze i bardziej zdecydowane w braniach. Jeśli żerują intensywnie to nie ma problemu z zacięciem i pustymi braniami.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCzyli podobnie jak nastawiając się na suma np. na wątrobę, tylko zestaw nieco lżejszy😆, dzięki za odpowidź👍
UsuńTak, różnica jeszcze taka, że sandacze łowimy feederami bo są czułe i lepiej widać brania. Sum jak walnie to widać na każdym kiju.
UsuńTo się zgadza, dlatego napisałem, że zestaw delikatniejszy😉czasami bywam nad Bugiem i zastanawiałem się jak dobrać się do tego Sandacza na rzece łowiąc na trupka, bo byłem przekonany, że technika jest taka jak na wodzie stojącej i że mentnooki musi mieć czas na połknięcie przynęty, a tu prawie klasyczny feederek, a brania w takim przypadku są agresywne czy raczej delikatne, zacinać od razu? Niestety (albo stety) jeśli jestem nad Bugiem to na odcinku granicznym, więc łowienie w nocy odpada🤷♂️
UsuńBrania są różne. Są dni kiedy biorą bardzo agresywnie, są dni kiedy grymaszą a są i takie kiedy w ogóle nie biorą. Mało tego, brania, tak jak każda ryba, są różne nawet w obrębie tego samego gatunku i łowiska. To wszystko nie zmienia faktu, że można je skutecznie łowić w opisany sposób. Łowienie feederem można troszeczkę porównać do łowienia spinningiem. Czujesz lub widzisz branie i zacinasz. Łowiąc na spinning nikt nie czeka aż ryba wyjedzie, obróci gumę w pysku etc. Zacięcie następuje zaraz po pstryknięciu w kij a i tak często guma jest cała zeżarta. My łowiąc na feeder nie odchodzimy od wędek. Trzeba wręcz być gotowym na natychmiastowe zacięcie. Zdarza się bowiem tak że ryba po braniu orientuje się, że coś jest nie tak i jeśli w porę nie zatniemy to może już nie powtórzyć brania. Plus jest taki, że nie ma problemu z rybami, które zbyt głęboko połknęły przynętę. Co w przypadku chęci wypuszczenia zwiększa jej szanse na przeżycie. Jeśli chodzi o łowienie na granicznym Bugu to śmiało można i w dzień. Wybieraj wówczas głębsze rynny. Powodzenia w nowym sezonie!!!
UsuńDzięki za cenne uwagi, na pewno skorzystam, połamania🎣
UsuńA próbowaliście ewentualnie z ustawieniem na wolnym biegu?
OdpowiedzUsuńNa rzekach w nurcie nie specjalnie się to sprawdza. Jeśli łowisz w rynnie gdzie woda napiera to i tak musisz podkręcić wolny bieg żeby nurt nie wybierał linki. Na oknach można by próbować ale szczerze to jakoś lepiej przekonuje nas feeder. Feeder pozostawia tą dowolność, że możesz nim poszukiwać sandacza w wodzie o różnym uciągu. Co nie zmienia faktu, że wolny bieg na stojącej lub leniwej wodzie może to zdać egzamin.
Usuń