Liny ze starorzecza


Profesor wśród ryb jest tylko jeden i jest nim właśnie lin. Dlaczego wędkarze, już tak dawno, nadali tej rybie właśnie taki przydomek? Na tak postawione pytanie nasuwają się dziesiątki odpowiedzi: Bo to przecież bardzo ostrożna ryba, bo jest niezwykle płochliwa, bo potrafi wyzerować przynętę na haku tak delikatnie, że nawet nie zakołysze się spławik, bo jest nieprzewidywalna i wędruje swoimi ścieżkami, bo w końcu nawet gdy wiesz, że jest w łowisku nie znaczy, że ją złowisz…

profesor lin
Co znaczy potrafić łowić liny? To znaczy łowić je regularnie, w różnych porach roku, różnych łowiskach, różnymi metodami. Będzie to możliwe tylko wtedy jeśli odrobinę zrozumiemy jego zwyczaje i co w mojej ocenie najistotniejsze, dobrze przygotujemy linowy stół. No dobrze, tylko poznać zwyczaje tak nieprzewidywalnej ryby to brzmi jak oksymoron. Jak więc zabrać się do przygotowania łowiska? Jakie miejsca wybrać i o czym należy pamiętać?

Wiosenny lin

Wybór miejsca – to będą oczywiście płytsze blaty wiosną (1 do 2 metrów) i nieco głębsze miejsca latem, gdy lin kończy tarło. Wspólny mianownik to sąsiedztwo trzciny, grążela, moczarki i innej wodnej roślinności. Łowiąc na starorzeczach musimy pamiętać o tym, że są to mocno zamulone zbiorniki gdzie warstwa mułu może sięgać nawet kilku metrów. Warto wówczas wyszukać miejsce o dość twardym dnie. Powody są dwa, żeby zanęta nie lgnęła głęboko w muł, jak również nasze koszyki, jeśli obierzemy lekki grunt za metodę łowienia. Jeśli zdecydujemy się na wodę o głębokości od 0,5 do 1,5 metra warto upewnić cię, że w pobliżu jest głębszy dołek, w którym liny znajdują schronienie. W innym razie nawet jeśli uda nam się zwabić liny na płytką wodę to po jednym burzliwym holu nie prędko nastąpi drugie branie. Głęboka woda w sąsiedztwie naszej miejscówki pozwala linowi czuć się nieco bezpieczniej i osłabia jego czujność. To bardzo istotne mając na uwadze jak ostrożna to ryba.

Starorzecze - idealne miejsce dla lina
Przygotowanie linowego stołu - jeśli mam czas i sposobność, wysypuję interesujące mnie miejsce warstwą piasku. Wystarczy kwadrat o wymiarach 2x2 metry. Mam wówczas pewność, że nęcone miejsce nie zarośnie mi moczarką i podana zanęta a później przynęta będzie należycie wyeksponowana. Gdy nie mamy środka pływającego ani piachu to jeszcze nie dramat. Warto przygotować kilka metrów sznurka i jakąś prowizoryczną kotwicę za pomocą, której oczyścimy łowisko z zaczepów, gęstej roślinności typu moczarka czy nawet korzeni grążela. Takie przygotowanie łowiska to też świetne nęcenie wstępne. Wzruszając muliste dno wygrzebiemy na wierzch wiele linowych smakołyków a chmurka ciemnego mułu przyciągnie ryby nawet z odległych zakątków starorzecza.

 

Stanowisko wędkarza – przy łowieniu linów to kolejny ważny element. Jeżeli kluczem w wytypowaniu łowiska jest bujna roślinność wodna to może się okazać że musimy łowić blisko brzegu. Ja nawet celowo nie szukam ryb dalej niż 3 max 4 metry od linii brzegowej. Nigdy jednak nie nęcę naprzeciwko stanowiska. Łowienie linów 3 metry od wędkarza to kiepski pomysł. Zawsze nęcę miejscówki po skosie. W taki sposób mogę łowić 3 metry od brzegu ale stanowisko mam 5 lub 6 metrów od nęconego łowiska. Lin to ostrożna i płochliwa ryba więc taki zabieg podnosi skuteczność i pozwala wyholować więcej niż jednego lina na zasiadce. Jest jeszcze jeden powód dla, którego ustawiam się na ukos od linowego stołu. Jeśli ktoś nam podsiądzie miejsce to mała szansa, że będzie łowił w nęconym. Prawdopodobnie zarzuci swoje wędki na wprost. Chyba mam naturę prawdziwego Polaka Tak czy owak nie jest niczym przyjemnym przygotowywać łowisko kilka dni po to by ktoś się nałowił „naszych” linów. Kolejną kwestią jest sprawdzenie czy będziemy mieli w miarę bezpieczny hol. Trzeba sobie zaplanować w jaki sposób będziemy prowadzić i gdzie podbierać rybę. Lin ma dużo siły i zwykł murować do dna. Łatwo stracić rybę w grążelu. Zazwyczaj wypuszczam złowione ryby zaraz po odhaczeniu ale czasem potrzebuję przygotować materiał pod artykuł i potrzebuję zdjęcie kilku sztuk. Stosuję wówczas dużą siatkę i ustawiam ją nieco dalej od nęconego stanowiska i mocuję na głębokiej wodzie. Zestresowane ryby starające się wydostać z siatki potrafią narobić niepotrzebnego hałasu.
 

Czym i ile nęcić? - ustalenie treści naszej zanęty to nie jest kłopot. Jeśli mam czas na przygotowanie zanęty to zawsze będzie to: gotowany ziemniak, groch lub kukurydza, garść ziemi z kretowiska, siekane rosówki i odrobinę zanęty sklepowej ale tylko wtedy jeśli muszę formować kule zanętowe. Jeśli nie mam czasu to po prostu kupuję kukurydzę i podaję. Nęcąc blisko brzegu unikam formułowania kul i sypię luźną frakcją. Stosowanie kupnych zanęt często nęci nam inne, drobne ryby tupu płoć czy wzdręga, które potrafią uprzykrzyć wędkowanie. Co zaś tyczy się ilości? Muszę oszacować ile ryby jest w łowisku i jak szybko uda mi się ją znęcić. Warto zacząć ostrożnie i obserwować wodę. W zasadzie każdy z nas potrafi dostrzec żerującego lina. Niby profesor ale zdradza się ryjąc w dnie. Na powierzchni zwykle pojawia się piana lub drobne bąbelki. Jeśli widzimy, że lin żre, możemy zwiększać dawkę. Im bliżej łowienia powinniśmy nieco zmniejszyć treść a dzień przed zrobić linowi całkowity post. Każdy z nas zastanawiał się przecież łowiąc, czy czasem nie przekarmiliśmy ryby. Te obawy często są uzasadnione. 
Wędkarstwo z Pasją
Przynęta – Reguła zwykle jest taka że łowimy na to czym nęcimy. Jeśli nęcę kukurydzą to łowię na kukurydzę, jeśli ziemniakami to zawsze do ziemniaków dodaję siekane rosówki lub białe robaki i wtedy łowię na robaki. Nigdy nie łowię na ziemniaki bo trudno jest je utrzymać na haku a ostrożny lin często zje przynętę nie poruszając spławika lub szczytówki pickera. Tak jak wspomniałem wyżej, ważny jest dzień lub dwa dni postu od nęcenia przed łowieniem, żeby ryba brała agresywniej. Nie mniej jeśli zdarzy się tak, że widzimy żerującego lina ale ten ani myśli zassać naszą przynętę to też jeszcze nie koniec świata. Lin jest wybredny i jeśli karmiliśmy go kilka dni ziemniakami lub kukurydzą a ta zalega w łowisku, zastosujmy robaki białe lub rosówkę. Jest duża szansa, że taka zmiana podziała jak pyszny deser po sytym obiedzie. Zawsze znajdzie się odrobina miejsca w żołądku. 

 
W tym roku postawiliśmy z Kubą na dzikie, piaszczyste, niezbyt głębokie łowisko o nieregularnej linii brzegowej, które dookoła porośnięte jest trzciną. Udało nam się wyselekcjonować, spośród wszędobylskiej wzdręgi i leszczyków, ładne liny. Dobrze obrana technika nęcenia okazała się strzałem w dziesiątkę. Łowimy regularnie naprawdę duże liny. Na zachętę kilka zdjęć a już niebawem obszerniejszy materiał na ten temat na naszym bloku i Fanpage’u Wędkarstwo z Pasją!

Komentarze

  1. Ładne prosiaki, Brawo Mati

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zdjęcia i super blog.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż pozazdrościć . Takie liny nie łapią byle moczykije ( wymagane doświadczenie, ,,zorganizowanie " łowiska i cierpliwość ,cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość ) Takie liny łapią Goście . Dla mnie jesteś Gość . Starorzecza gdzieś tam w łąkach czy te duże połączone z rzeką obok jeziorek śródleśnych na kompletnym zadupiu są dla mnie wymarzonymi łowiskami .Tak jak lin czy karaś - nie linek i karasek Uczą pokory i szacunku .
    Ps. Domyślam się gdzie to jest ale nie napiszę zbyt cenię sobie samotność nad wodą dlatego też potrafię docenić czyjąś samotność .Nie lubię anonimów a swoich poglądów się nie wstydzę dlatego się podpisuję .
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Serdeczne dzięki Julian, dla takiego komentarza warto sobie zadać trudu i przygotować artykuł. Po samym komentarzu widać Twoją pasję do takiego rodzaju wędkarstwa. Tak jak piszesz. Nie ma jak wchód lub zachód słońca w samotności nad zapomnianym starorzeczem...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ryby ladne ale mysle ze trafiles rybna wode i tyle w temacie

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne liny i ciekawy artykuł. Łowię podobnie i wiem jaki klimat jest na starorzeczach. 😜

    OdpowiedzUsuń
  9. LINY SUPER I PORADY TEŻ SAM TEŻ ŁOWIĘ LINY I PODZIELAM TWOJE POGLĄDY CO DO ANONIMOWOŚCI LECZ NA MOICH ŁOWISKACH TAK NIE JEST DUŻO GAPIÓW I SPACEROWICZÓW I NIECHCIANYCH WĘDKARZY

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz